Do pierwszego Maratonu (05.06.2011) nie przygotowywałem się za długo. Decyzje podjąłem 3 miesiące przed startem i to wtedy tak na prawdę zacząłem biegać.
400 km – tyle potrzebowałem aby przygotować się do mojego pierwszego startu w maratonie. Sądzę, że duży wpływ na kondycję miało też to, że przez czas przygotowań jeździłem rowerem (około 20km dziennie) oraz moja wieloletnia pasja gry w koszykówkę.
Bojąc się pierwszego startu, miesiąc przed zrobiłem sobie sam maraton (czas 4 godziny 44 minuty) co było oczywiście jedną z większy głupot jaką mogłem zrobić – nie polecam takich sprawdzianów 🙂
Dwa tygodnie przed maratonem wystartowałem także pierwszy raz w biegu ulicznym na 10km (Bieg ul. Piotrkowską) – czas 44:47
Sam maraton wspominam bardzo dobrze. Pomimo 30 stopniowego upału i skurczy w udach (od 38 kilometra), biegło się dość przyjemnie i z poczuciem rezerwy nie tylko w nogach ale i w płucach. W końcu chodziło tak naprawdę o to, żeby tylko przebiec ten morderczy dystans.
I tak w sumie bez większego doświadczenia przebiegłem pierwszy Maraton. Przed porażką uratowało mnie chyba tylko to, że od dziecka miałem dużą wydolność organizmu i na co dzień uprawiałem przeróżne sporty.