3, 2 ,1 start …i wystartowałem z blogiem

Jako, że nie wiem już sam jak zmotywować się do biegania i wrócić do dawnej formy, postanowiłem połączyć moją pracę jako informatyk z moją pasją bieganiem. W jaki sposób? Sam nie dokładnie nie wiem 😉 Mam jednak wrażenie, że już niedługo bez smartfon’a lub smartwatch’a oraz odpowiedniego oprogramowania to nikt nie będzie potrafił biegać. 🙂

Podczas biegania udało mi się wiele razy rozwiązać jakiś problem albo wpaść na jakiś genialny pomysł. Na tego bloga także wpadłem pod wpływem endorfin 🙂 zatem uznaje, że musi być dobrym pomysłem! Podobnie było gdy wymyśliłem sobie kilka lat temu, że stworzę blog informatyczny, dzięki któremu będę mógł opisywać problemy z dziedziny informatyki z jakimi przychodzą do mnie ludzie.

Na blogu biegnie-informatyk.symbajt.pl postaram się także nadrobić czas i opisać moje wcześniejsze „istotne” starty oraz te aktualne.

 

Mój pierwszy Maraton

Do pierwszego Maratonu (05.06.2011) nie przygotowywałem się za długo. Decyzje podjąłem 3 miesiące przed startem i to wtedy tak na prawdę zacząłem biegać.

400 km – tyle potrzebowałem aby przygotować się do mojego pierwszego startu w maratonie. Sądzę, że duży wpływ na kondycję miało też to, że przez czas przygotowań jeździłem rowerem (około 20km dziennie) oraz moja wieloletnia pasja gry w koszykówkę.

Bojąc się pierwszego startu, miesiąc przed zrobiłem sobie sam maraton (czas 4 godziny 44 minuty) co było oczywiście jedną z większy głupot jaką mogłem zrobić – nie polecam takich sprawdzianów 🙂

Dwa tygodnie przed maratonem wystartowałem także pierwszy raz w biegu ulicznym na 10km (Bieg ul. Piotrkowską) – czas 44:47

Sam maraton wspominam bardzo dobrze. Pomimo 30 stopniowego upału i skurczy w udach (od 38 kilometra),  biegło się dość przyjemnie i z poczuciem rezerwy nie tylko w nogach ale i w płucach. W końcu chodziło tak naprawdę o to, żeby tylko przebiec ten morderczy dystans.

I tak w sumie bez większego doświadczenia przebiegłem pierwszy Maraton. Przed porażką uratowało mnie chyba tylko to, że od dziecka miałem dużą wydolność organizmu i na co dzień uprawiałem przeróżne sporty.

 

19779-mld11-314-42-000101-mld11_02_mp_20110605_114705_2
HR MAX 217 – tętno maksymalne na mecie
Nigdy więcej nie biegałem już maratonów w słuchawkach i z telefonem w kieszeni 🙂

19779-mld11-314-42-000101-mld11_01_sch_20110605_112819

lodz-maraton-2011-mapa