60 dni w biegu

Od 60 dni biegam codziennie minimum 5km. To nie jest w sumie żadne postanowienie a raczej udowadnianie samemu sobie, że można codziennie ruszyć tyłek i coś zrobić. Przez dwa miesiące przebiegłem 540km co daje średnio 9km dziennie. Nie jest to jakiś wyczyn ale wychodzę z założenia, że liczy się sam ruch wyjścia biegać jaki wykonuję codziennie. Oczywiście 9km to tylko średnia bo bywały treningi po dwadzieścia parę kilometrów no i było sporo takich tylko po pięć. Te właśnie najkrótsze treningi okazały się bardzo istotne, bo robione były na zasadzie: „tylko pięć i do domu” i pewnie gdyby nie postanowienie biegania codziennie to właśnie tego dnia nie biegałbym w ogóle.

Trudności utrzymania codziennego biegania pojawiły się już na samym początku, bo nie wyleczyłem jeszcze choroby grypopodobnej, która złapała mnie jak nigdy wcześniej a do tego w powietrzu unosił się widoczny gołym okiem smog. Postanowiłem wtedy wskoczyć na bieżnię mechaniczną do pobliskiego klubu. W sumie takich treningów wyszło mi 9 dając 88 kilometrów. Nie specjalnie przypada mi do gustu bieganie w miejscu więc cieszę się, że pogoda coraz lepsza i można w końcu wskoczyć do lasu.

Schronienia pod dachem szukałem także w piątki w ramach treningów na RKS-ie z Beauty Sport, na których oprócz samego biegania jest jak zawsze sporo ćwiczeń sprawnościowych poprawiających technikę.

60 dni w biegu z podziałem na tygodnie (jasno zielony kolor: bieg po bieżni)

Jak długo wytrzymam dalej? Tego nie wiem. Sam zastanawiam się co może mnie powstrzymać. Choroba? Kontuzja? Staram się myśleć o tym tylko z dnia na dzień i nie wybiegać za daleko w przyszłość. O 60 dniach w biegu nigdy nie marzyłem ale teraz gdzieś w oddali widzę, że i 100 dni jest możliwe.

Podsumowując, chciałbym podzielić się doświadczeniem jakie odczuwam biegając codziennie. To non-stop mobilizowanie się i bieganie trochę bez celu sprawia, że w życiu codziennym jest dużo łatwiej i inaczej patrzy się na różne sprawy, zadania, obowiązki itp. Bo przecież, jeśli zmotywowałem się by biegać przez 60 dni, to w dużo ważniejszych sprawach także dam radę.

Z ciekawostek dodam, że w zeszłym roku przebiegłem łącznie 536km a w tym do 21 marca jest już 625km. Liczę, że pokonam także swój rekordowy rok 2014 – 1232km.

Pierwszy trening na hali

Pierwszy raz udało mi się potrenować na hali. Trening odbył się w ramach zajęć prowadzonych przez Beauty Sport na Hali RKS w Łodzi. Prowadzący trenerzy Asia i Jacek Chmiel, których poznałem w 2011r podczas przygotowań do drugiego maratonu jak zwykle pokazali jak powinien wyglądać prawdziwy trening. Samego biegania było nie wiele, większość czasu spędziliśmy na ćwiczeniach.

Autor zdjęcia: Trener Joanna Chmiel - www.beautysport.pl
Autor zdjęcia: Trener Joanna Chmiel – www.beautysport.pl

Okazało się, że najwięcej problemów sprawiły mi ćwiczenia w parach w „parterze” z 3 kilogramową piłką lekarską. Ilość mięśni, które pracują w tego typu ćwiczeniach jest tak duża, że na drug dzień ciężko jest określić, gdzie tak naprawdę są zakwasy.

Podsumowanie:
15minut biegu, 5x150m, ćwiczenia, 5x150m, ćwiczenia, 5×150
czas trwania: 1 godz. i 35 min.

Polecam: Beauty Sport – Trener Osobisty